Wywiad z Angeliką Chrapkiewicz-Gądek

Angelika Chrapkiecz-Gądek w Alpach na tle gór, podnosi ręce w geście zwycięstwa.

Angelika Chrapkiewicz-Gądek to niesamowita kobieta, która swoim uśmiechem zaraża innych. Podróżuje, motywuje i inspiruje. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z nią oraz na stronę ANGIsteps 🙂

Izabela Sopalska-Rybak (ISR): Znamy się od kilku lat i wiem, że robisz wiele niesamowitych rzeczy, więc zanim przejdziemy do głównego tematu, opowiedz trochę o tym, czym obecnie się zajmujesz.

Angelika Chrapkiewicz-Gądek (ANGIsteps): Obecnie zajmuje się wzmacnianiem innych w drodze do realizacji ich marzeń i celów. Jestem mówcą motywacyjnym. Prowadzę wystąpienia oraz w niedługim czasie szkolenia, które pomogą uwierzyć w swoje możliwości, oswoją ze zmianą i zainspirują do działania. Mam przyjemność być gościem i prelegentem wielu konferencji, festiwali oraz spotkań firmowych. W czerwcu tego roku otworzyłam firmę. Obecnie też piszę książkę.

Angelika Chrapkiecz-Gądek w Alpach na tle gór, podnosi ręce w geście zwycięstwa.

ISR: Mogłabyś zdradzić trochę, o czym będzie książka i jedną z historii, która się w niej znajdzie?

ANGIsteps: Będzie to książka motywacyjna i trochę inspirująca. Znajdą się w niej różne przemyślenia i wskazówki, poprzez które chciałabym przekazać czytelnikowi, między innymi – jak odnaleźć swój cel, jak odnaleźć siłę do walki, wziąć odpowiedzialność za siebie i swoje życie, żyć z pasją i być szczęśliwym. Zdobywać swoje szczyty! Oczywiście odniosę się do swoich historii i doświadczeń. Nie zdradzę póki co żadnej z nich, bo jest ich sporo, więc nie wiem, którą ostatecznie wybiorę.

ISR: Już nie mogę się doczekać! Przechodząc powoli do tematu w związku, z którym się spotkałyśmy, jak to się stało, że pobiłaś jeden z rekordów?

ANGIsteps: Zrobiłam coś fajnego. 8 lat temu uczestniczyłam w wyprawie 9 osób z różnymi niepełnosprawnościami na najwyższy szczyt Afryki, Kilimandżaro, 5895 m n.p.m. Wyprawa organizowana była przez Fundację Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Zdecydowałam się wziąć w niej udział i doszłam na wysokość 5200 m n.p.m. – czego nikomu dotąd z taką niepełnosprawnością się nie udało.

ISR: Z tego, co pamiętam, to nie był Twój jedyny raz w Afryce.

ANGIsteps: Tak, parę lat temu wygrałam konkurs kulinarny. To niesamowite, bo zazwyczaj w konkursach nie biorę udziału. Ten mnie zachęcił, bo gotowanie jest moją wielką miłością. Nie będę opisywać zasad, jednak powiem, że nagrodę, którą wygrałam stanowiły warsztaty kulinarne w Hiszpanii. Biuro podróży, które było fundatorem, niestety nie mogło zebrać grupy wśród klientów na tę wycieczkę i pewnego dnia zadzwoniła do mnie pani z informacją: „Pani Angeliko możemy zaproponować Wietnam, Maderę lub Afrykę”. Pytam: „Afry – co?”. Myślałam, że źle usłyszałam. Na to sympatyczna pani: „Afrykę.. Kenię”. Dobrze, że siedziałam….Dlaczego? Gdy byłam w Afryce pierwszy raz, moim marzeniem było pojechać tam z mężem i pokazać mu szczyt, z którym się zmierzyłam, Kilimandżaro. Rozmawiam dalej z panią z biura, która informuje mnie: „Pani Angeliko, jeśli wybierze pani Afrykę, mamy program dla Państwa, który nazywa się „Śniegi Kilimandżaro”. Myślałam, że zwariuję ze szczęścia! Moje marzenie właśnie się spełnia! Zadzwoniłam do męża: „Rób szczepienia, za miesiąc lecimy zobaczyć Kilimandżaro i Parki Narodowe w Afryce”. Pamiętam ten dzień jak dziś… Pamiętam, ba, cały czas mam w sercu Czarny Ląd. Moja wielka przygoda z Afryką zaczęła się blisko 8 lat temu, kiedy byłam na Kilimandżaro. Zakochałam się w niej i ciągle chcę wracać. Nigdzie indziej na świecie nie ma tak magicznych i wyjątkowych miejsc. Niesamowite przestrzenie, bogactwo fauny i flory, sympatyczni ludzie zawsze chętni do pomocy. Natura, słonie, żyrafy, gnu, lwy, hipopotamy na wolności, widziane tak, jak widzimy w programach podróżniczych. Być tam to prawdziwa uczta dla oczu! Ach, znów chcę tam wrócić i wrócę na pewno.

ISR: Wydaje mi się, że nie ma dla Ciebie miejsc, które sobie odpuścisz, bo „będzie ciężko”, „nie da się” itd. W poprzednim roku pojechałaś do Tajlandii. Skąd pomysł i jak długo przygotowywałaś się do tej wyprawy?

Angelika Chrapkiecz-Gądek na Kaosan w Bankoku za nią widać ulice pełną ludzi i samochody.
Angelika Chrapkiecz-Gądek na Kaosan w Bankoku.

ANGIsteps: Oczywiście, że nie ma, bo wszystko się da! Odrobina chęci, dobry plan i uśmiech – to moje wskazówki. Wyjazd do Tajlandii był trudny. Tak, momentami było ciężko, ale przez to tak miło go wspominam. Pomysł narodził się jesienią 2014 roku. Zawsze chcieliśmy odwiedzić Tajlandię i Kambodżę ze względu na kuchnię azjatycką. Uwielbiamy ją i dlaczego nie sprawdzić jej właśnie tam? To był impuls. Potem działanie. Przyszłam z pracy, pamiętam jak dziś, i zaczęłam szukać biletów lotniczych. Ustaliliśmy termin na marzec. Zarezerwowałam bilety. Potem nie działo się nic w kwestii przygotowań. Na miesiąc przed, w lutym 2015 r., spotkaliśmy się z przyjaciółmi, którzy byli w Tajlandii. Opowiadali nam, które miejsca warto zobaczyć. Niestety nie mieli doświadczenia z udogodnieniami dla osób z niepełnosprawnością. Wiedziałam, że muszę sama sobie poradzić i jestem pewna, że się uda. Szukałam później jeszcze informacji w Internecie na temat dostępnych miejsc, ale nie było ich za wiele. Czytałam więc mnóstwo blogów podróżniczych na  temat Tajlandii i Kambodży. Wybraliśmy miasta, w których chcemy być. Zrobiliśmy plan podróży. Zarezerwowałam przez Internet pierwsze noclegi, a resztę załatwialiśmy już na bieżąco, będąc na miejscu. Poruszaliśmy się wszystkimi możliwymi środkami transportu: taxi, bus, tuk tuk, samolot, łódź, mieszkaliśmy w różnych warunkach. Mieliśmy tylko jeden duży plecak. Taki też był warunek mojego męża na ten wyjazd: „Dobra, pojedziemy, ale musimy zmieścić się z gratami w jeden plecak ze względu na przemieszczanie się i logistykę”. Zwariowany wyjazd, który będę pamiętać do końca życia! W sensie oczywiście pozytywnym.

ISR: Lubisz podróżować, podobnie jak ja, ale zazwyczaj wybieramy inne kierunki. W jakich innych miejscach byłaś, jakie kraje, miasta zwiedzałaś?

ANGIsteps: Lubię to za małe słowo. Kocham podróże. Kocham poszerzać horyzonty, zmieniać miejsce i perspektywę. To cudowne móc obserwować inną kulturę, czuć klimat danego miejsca i kosztować lokalnych smakołyków. Miejsc odwiedziłam sporo, ale moje serce, oprócz wspomnianej Afryki, zdobyła Italia. Wenecja, Rzym, Piza, Florencja to tylko nieliczne kierunki. Piękne są małe włoskie miasteczka. Klimat tego, gdy rano idziesz na espresso i spotykasz lokalnych mieszkańców. Siadasz z nimi i degustujesz: miejsce, kawę, klimat… Z pozostałych kierunków mogę wymienić Szwajcarię – Zurich, Genewa, Lozanna. Grecja – wyspy! Kreta chyba najbardziej. Jeśli chodzi o podróżowanie, to zapomniałabym dodać, że uwielbiam Egipt ze względu na nurkowanie, to dla mnie najpiękniejsze miejsce, a byłam tam chyba 12 razy. Do Chorwacji natomiast podróżuję po oliwę i wino (śmiech). Wyspa Hvar, która pachnie lawendą, kładzie na kolana. Każde z tych miejsc jest inne, w każdym znajduję coś innego. I za każdym razem mam nowy pomysł na kolejną podróż.

ISR: Nie pytałam Cię jeszcze o dość istotną kwestię, która cały czas jest poruszana w projektach naszej fundacji, czyli o dostępność tych miejsc. Od 14. roku życia używasz wózka, a wydaje mi się, że miejsca, które odwiedziłaś, są dość ekstremalne dla kulawych. Jak realnie wygląda kwestia dostępności dla osób z niepełnosprawnością w tych miejscach?

ANGIsteps: Jest z tym bardzo różnie. W Szwajcarii dla przykładu jest mnóstwo fajnych rozwiązań, jak na przykład platforma, która sama wysuwa się z autobusu. Niestety oprócz ułatwień jest coś, czego zmienić się nie da, czyli ukształtowanie terenu, gdyż Szwajcaria to głównie górzysty teren. Wszędzie, gdzie podróżuje są różne udogodnienia, są też miejsca, gdzie ich nie ma np. świątynie w Kambodży. Jest to czasem ekstremalne i byłoby świetnie, gdyby wszystko było dostępne. Zauważyłam,  że toalety na stacjach benzynowych zawsze są przystosowane oraz podróżując po Włoszech wszystkie campingi, na których byłam również. Jednak często zabytkowej kostki nie da się uniknąć. Ale wszystko się zmienia, coraz mocniej dba się o dostępność i jestem pewna, że będzie coraz lepiej. Pozostaje też zawsze nam zwyczajnie i z uśmiechem poprosić o pomoc, co przy podróżowaniu często przeradza się w naprawdę fajną relację 🙂

Angelika Chrapkiewicz-Gądek w Tajlandii na drewnianej łodzi. Wygrzewa się w słońcu a przed nią stoi wózek

ISR: Jakie wskazówki dałabyś innym osobom np. poruszającym się na wózkach, które chciałyby rozpocząć przygodę z podróżowaniem? Jakie miejsca polecasz najbardziej pod tym względem?

ANGIsteps: Przede wszystkim nie bójcie się. Podróże dają nam cudowne doświadczenia. Polecam szukać informacji gdzie się da. Internet, znajomi, znajomi znajomych. Jak to mówią „koniec języka za przewodnika”. Warto zrobić sobie plan podróży. Czasem można sprawdzić dane miejsce w Google Maps – świat naprawdę zmienia się i daje nam wiele możliwości. Wiele jest miejsc, które mogłabym polecić, ale te, które najbardziej, to Włochy. Myślę, że każda podróż daje wartość, nawet ta Kraków- Gdańsk. Wsiadasz w Pendolino i za 5 h jesteś na przepięknej gdańskiej Starówce. 🙂 Z Warszawy to już w ogóle rzut beretem. 🙂

ISR: Jeszcze na chwilę chciałabym wrócić do tematu gór. Pochodzisz z Zakopanego, a Kilimandżaro to chyba nie jedyna góra, którą zdobyłaś….

ANGIsteps: Tak, w tym roku jako pierwsza osoba na wózku zdobyłam najwyższy szczyt Polski, Rysy 2499 m n.p.m., a wcześniej jeszcze kilka szczytów. To moja miłość. Trudna, ale możliwa.

Dziękujemy bardzo za udzielenie wywiadu i zapraszamy także na Angisteps na facebooku 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.